pierwszy katalog twórców zero waste
pierwszy katalog twórców zero waste

Mój przepis na less waste

Przepisów na less waste jest naprawdę wiele i myślę, że nie ma gorszej czy lepszej drogi do ograniczania zasobów. Najważniejsze jest odpowiednie podejście, otwartość i chęć na zmiany.

Mój sposób na less waste to przede wszystkim minimalizm. Wielokrotne przeprowadzki nauczyły mnie, że potrzebuję naprawdę niewielu rzeczy do życia.

Mam bardzo niewiele ubrań, wiele z nich pochodzi z lumpeksów, od rodziny czy znajomych. Obecnie nie mam czasu i możliwości kupowania w second handach, więc jeśli kupuję coś nowego, to staram się wybierać ubrania z naturalnych materiałów, z certyfikatami, produkowane w Europie. Myślę, że była to dla mnie jedna z trudniejszych zmian, bo kiedyś nie wyobrażałam sobie wydać sporej kwoty na jedno ubranie (’no przecież w lumpeksie znajdę za 1/5 tej ceny’), ale powoli się przekonuję, bo wiem, że będą mi długo służyć.

Jeśli chodzi o kosmetyki, to jestem mistrzynią minimalizmu. 😉 Nie maluję się, do twarzy używam tylko kremu i żelu myjącego, do ciała peeling z fusów kawy, olejki i mydło w kostce. Przyznam, że jest to raczej spowodowane lenistwem i brakiem frajdy z dbania o siebie.

Zamiast kupować, staram się pożyczać, np książki od mamy (ma naprawdę imponującą kolekcję), ubrania od siostry i wszystko to, czego nie użyję wielokrotnie, od znajomych. Myślę, że jest to też fajny sposób na pokazanie innym, że łatwo jest pożyczać i nie zawsze trzeba posiadać daną rzecz.

Jeśli mam jakieś rzeczy, których od dawna nie używam, to oddaję je znajomym, rodzinie, bądź do sklepów charytatywnych.

W kuchni staram się wykorzystywać wszystkie części warzyw i owoców (to też świetna wymówka jak jesteś zbyt leniwy, żeby je obierać), mrożę właściwie wszystko (super prosty sposób na niewyrzucanie jedzenia) i planuję posiłki, żeby nic się nie zmarnowało. Jestem wegetarianką, staram się ograniczać nabiał, ale mam zbyt dużą słabość do jogurtów i mozzarelli.

To są moje sposoby na bycie bardziej less waste. Nie jestem perfekcyjna, nie zawsze udaje mi się ich przestrzegać, zdarzy mi się kupić coś, czego tak naprawdę nie potrzebuję, z lenistwa wybieram czasem gotowe jedzenie czy dostawę do domu, kupuję nabiał w plastiku, bo taki mam w sklepie najbliżej, dużo latam, bo kocham podróże i odwiedzać Polskę.

I nie jest mi z tym źle, bo wiem, że robię to, co mogę, żeby ulżyć planecie i nie czuję już potrzeby tłumaczenia się przed sobą i innymi z moich waste’owych 'grzeszków’. Wspierajmy się w tej super zmianie i cieszmy z najmniejszych kroczków!